Witajcie drodzy czytelnicy! Zgodnie z obietnicą naprawiłem starego zepsutego Gameboya! Kupiłem go na ebayu jako zepsutego za 5 euro. Konsola w ogóle się nie włączała. Często zdarza się, że ludzie zostawiają taką zabawkę na lata z bateriami w środku. Baterie wylewają, mocowania baterii w takim wypadku śniedzieją, rdzewieją i przestają działać. Usterka ta okazała się nie być jedyną. Uszkodzone były również gumki pod przyciskami. Taśma łącząca płytę główną z LCD była nieco obluzowana. Skutkuje to pojawianiem się całych kolumn brakujących pikseli. Można to naprawić podgrzewając (nie dotykając) grotem lutownicy luty, które ponownie kontaktują i problem z głowy.
Gdy urządzenie leżało naprawdę długo nie używane, slot na gry śniedzieje i sygnał nie przepływa swobodnie. Wówczas na ekranie pojawiają się cuda a dźwięk z głośnika przypomina transmisję wiadomości od obcych. Tak było i w tym przypadku.
Na szczęście Wielki Elektronik Barnabciu wszystko opanował! Dodatkowo poddałem całość gruntownemu czyszczeniu i GB wygląda oraz działa jak nowy!
Żałuję że nie nagrałem filmu z naprawy ale nie mam statywu i nie mogłem sensownie ustawić kamery. Wybaczcie mi to uchybienie ;( Mam nadzieje, że to nie ostatni naprawiony Gameboy więc co się odwlecze to nie uciecze!
Podsumowując konsolkę kupiłem za 5 euro + 5 za przesyłkę, części zamienne kosztowały 10 euro, śrubokręt "trójramienny" 3 (ale przyda się w przyszłości). Cała inwestycja wyniosła 23 euro czyli na dzień dzisiejszy jakieś 100 zł. Niewielka cena za klasyczną konsolkę która wygląda i działa bez zarzutu!
Poniżej dodaję zdjęcia!
Pozdrawiam z OSG Workshop Barnabowicz!
sobota, 27 września 2014
niedziela, 21 września 2014
Stay awhile and listen
Witam was, po raz kolejny i na początek mam dla was zagadkę!? Kto zna
cytat z tytułu posta ma u mnie beczkę wybornego Veltins'a! Tak tak las
rąk jest wielki jak Bory Tucholskie albo Schwarzwald ;) Ale pierwsza
nagroda trafi do śmiałka, który pierwszy w komentarzu da poprawną
odpowiedź!
A więc nie jest to kolejna gra w mojej chronologii gracza, ale jeśli chodzi o piętno odciśnięte na moim zero-jedynkowym mózgu jest
to, o ile nie numer 1 to na pewno numer 2 zaraz po Dragons Kingdom!
Pamiętam jak moja mama po 30 latach regularnego płacenia składek na
książeczkę mieszkaniową uznała ,że chyba jednak nic z tego nie będzie i
postanowiła zlikwidować ten wspaniały dar PRL-u, tym samym przekreślając
ostatnie marzenie o własnym M. Skutkiem czego otrzymała ekwiwalent
wysokości 2 tys pln w gotówce! Na moje szczęście efekt kilkudziesięcioletnich oszczędności postanowiła
zainwestować w swojego syna
(czyli Mnie Barnabowicza Pierwszego vel Einbachera) i kupiła mi pierwszy
w moim życiu multimedialny komputer klasy PC! Był to wspaniały pentium
133 MH, który miał na pokładzie 16 MB ramu, kartę graficzną Diamond i
całe 2 GB twardego dysku! Mało tego wyposażony był w najprawdziwszy
napęd CD-rom! Szok! Pamiętam jak sprzedawca zapewniał nas, że 2GB HDD
jest praktycznie nie możliwe do zapełnienia! Tak więc zaczęła się moja
przygoda z komputerami PC. W założeniach miał on oczywiście służyć do
nauki itp. w rzeczywistości stał się on centrum rozrywki dla mnie i dla
moich kolegów. Pierwszymi grami były Heroes of Might and Magic,
Carmagedon i ............ trrrrrr trrrrrrrrrrrrr werble proszę gdzie te werble !!?? trrrrrrrrrrrrrr !!
DIABLO!!
Pamiętam jak Radek Koszucki vel Koszula zapytał czy mam pc-ta? i czy
grałem w Diablo? ja powiedziałem że mam pc-ta i nie mam pojęcia co to
diablo? Kolega padł na ziemię porażony konwulsjami! Następnego dnia
przyniósł mi od Citonów wyżej wspomnianą grę, zainstalował, pokazał i
objaśnił. W tym momencie życia mógłbym postawić wielki przecinek, kropkę
lub inny znak interpunkcyjny. Od tego momentu życie nie było już takie
samo! Od tego momentu na korze mózgowej w okolicach płata czołowego
widniało logo BLIZZARDA ,a pod nim DIABLO! Gra poraziła mnie klimatem,
klimatem i jeszcze raz klimatem! Oczywiście elementy rpg, ekwipunek,
czary i magiczne napoje były nie mniej ważne ale siłą gry jest KLIMAT!
Nie będę przytaczał wam recenzji gry ,którą większość z was dobrze
pamięta. Chciałbym się skupić na aspektach gry, które według mnie
zadecydowały o bezprecedensowym sukcesie Diablo! A więc zaczynajmy!
Mroczny klimat! To często niedostępny Święty Graal gier video. W Diablo 1 udało się to bez dwóch zdań idealnie. Z perspektywy czasu doszedłem do wniosku, że czynnikiem który mógł o tym zadecydować były relatywnie słabe komputery, na których nie można było wyświetlić zbyt wielu fajerwerków i szczegółów graficznych. Ogólny szkic nastroju panującego w grze jak i oprawa są w miarę jasne, chodzi o mroczne wieki osadzone w realiach fantasy. Oprawa graficzna była dość skąpa aczkolwiek jest to raczej plusem. Gra nie posiada wielkiej palety barw, wszystko przedstawione jest w stonowanych ciemnych kolorach. Ale gdy pojawiają się kontrastowe barwy daje to bardzo ciekawy efekt niesamowitości podziemnych otchłani świata Sanktuarium. To samo tyczy się przeciwników i oręża. Najczęściej znajdowało się elementy ekwipunku które zarówno wyglądały przeciętnie jak i wyróżniały się standardowymi cechami. Natomiast unikatowy ekwipunek, wyglądał bardzo wyjątkowo i wyróżniał się niesamowitymi właściwościami. Na taki sprzęt trzeba było naprawdę
zasłużyć i co za tym idzie można było się nim naprawdę cieszyć! W kolejnych odsłonach serii ten aspekt został spłycony i niemalże każdy miecz wygląda wyjątkowo, a unikaty prócz wielu bonusów nie wyróżniają się z pośród setek innych przedmiotów. Podobnie ma się sprawa z przeciwnikami. Zaprojektowani są raczej prosto, ale dokładnie i estetycznie. Paleta kolorów jest uboga ale dopasowana. Odbiór jest czytelny. Ale BOSS, to był prawdziwy BOSS!
Do dziś pamiętam jak przechodziły mnie ciarki i występowały zimne poty na dźwięk głosu Butchera "aaaah fresh meat!". Ten pierwszy Boss był przerażający! Jego komnata była makabryczna! A artefakt po nim był naprawdę wyjątkowy i wydawał się być bardzo spójny z postacią swojego właściciela! To co wówczas mnie irytowało, to jedno jedyne miasteczko do tego dość małe i niewielka ilość epizodów w grze. Ale było to za to wszystko wykonane w sposób mistrzowski! Miasto i Katedra były niesamowite oraz tajemnicze. Same poziomy oraz ich kolejność były jak dotąd bardzo oryginalne. Zaczynając od podziemi świątyni gdzie było mnóstwo sarkofagów i szkieletów, poprzez zatęchłe śmierdzące śmiercią i zgnilizną katakumby. Docieramy do głębokich jaskiń pełnych strasznych potworów i rzek lawy, aby na końcu dotrzeć do samego piekła gdzie czai się wcielenie zła Diablo!
Ponad to,lecz nie do końca gra jest przedstawicielem mojego ulubionego gatunku gier rpg. Elementy roleplay są zminimalizowane do niezbędnych rozmiarów, co wpływa pozytywnie na dynamikę rozgrywki. Oznacza to, że nie ślęczymy nad setkami tabelek i cyferek usiłując poprawić skuteczność naszego bohatera, tylko rozdzielamy co jakiś czas kilka punktów pośród kilku podstawowych cech i walczymy dalej z hordami szkieletów i goblinów! Ale nie jest to, aż tak zbiedzone jak w Diablo 3. Do dyspozycji mamy również kilka czarów ,których niezależnie od wybranej postaci możemy się nauczyć. Cały ten mechanizm jest nieco ubogi lecz bardzo dobrze zbalansowany. Moim zdaniem w tej materii najbliższy ideałowi było Diablo 2. Choć i tak królem serii jest Diablo 1.Z grą wiąże się również parę tajemnic z których największe to mapa nieba, ukryte unikalne przedmioty oraz niezapomniany Krowi lewel! Po internecie krążą przepisy na otwarcie portalu do tajnego levelu, screeny dowodzące jego istnienia. Blizz do końca twierdził, że to bzdury na resorach ale wiele fanów jest święcie przekonanych o istnieniu tego levelu. W dwójce deweloper zadrwił sobie z całego zamieszania zamieszczając krowi level ,który jest co nieco śmieszny.
Kilka lat po premierze Diablo z warsztatu Synergistic Software pod
okiem Sierry wyszedł dodatek Hellfire. Gdzie otrzymujemy 3 grywalne
postacie, dodatkowy epizod i ukryty quest. Sam quest jest próbą satyry z
całego zamieszania z tajemnicą Krowiego levelu.
Do tego całego mrocznego i krwawego gulaszu dodajmy przewspaniałą muzykę i danie gotowe! Oprawa audio to po prostu poezja! Zarówno muzyka jak i Głosy npców, dźwięki upuszczanego oręża, odgłosy potworów i walki. Ten aspekt gry do dnia dzisiejszego nie ma sobie równych!Możecie mi wierzyć lub nie ale do dziś od czasu do czasu lubię sobie przejść Diablo !. Ta gra towarzyszy mi od momentu jak ją poznałem do dziś! Żadnej innej gry nie przeszedłem tyle razy. Ciężko powiedzieć czy jest to mój No.1. Jeśli chodzi o rpg. to jest wiele wspaniałych i lepszych tytułowy, np Fallout 1 i 2, seria Elderscrolls i wiele innych. Ale na pewno znajduje się w ścisłej czołówce moich ulubionych gier. Prawdę mówiąc nie wiem czy istnieje moja ulubiona gra, to pojęcie jest absurdalne. Gry są za bardzo zróżnicowane żeby mówić o absolutnym No.1 spośród wszystkich tytułów.
Mam nadzieje, że kto przebrnął przez całego posta spędził miłą chwilę na wspomnieniach niezapomnianego Diablo1!
Pozdrawiam Barnabowicz!
sobota, 20 września 2014
Hai li Hai lo Hai la
Hai li hai lo! Hai la ;) Pozdrowienia śle Barnabowicz!
Wczoraj doszedł Gameboy o którym wspominałem w poprzednich postach. Stan urządzenia jest opłakany! Ale czego można oczekiwać od konsoli wyprodukowanej w 1989 roku, którą kupiłem za 5 euro. Niestety potwierdziło się większość moich obaw, mianowicie mocowania baterii są przeżarte, przerdzewiałe i po prostu nie działają, ekran jest dość mocno porysowany a do rozkręcenia urządzenia potrzebuje trójramiennego śrubokręta (patent wielkiego N). Miałem nadzieje że to jest nowy wynalazek Nintendo ale zdaje się że firma używa swojego patentu związanego ze śrubkami od zarania dziejów. Lecz dzielny Pirat Barnaba nie ugnie się przed takimi niedogodnościami losu! A wiec zamówiłem wszystkie niezbędne części na największym pchlim targu świata (Ebay) za sumę 10 euro wraz z kosztami wysyłki i po raz kolejny przyjdzie mi trenować cierpliwość w oczekiwaniu na przesyłki! ;( jak rzekł Konfucjusz aby zebrać łan kukurydzy trzeba przerzucić górę gówna! Takoż nie pozostaje nic innego jak brać się do śmierdzącej roboty ;)
Wczoraj doszedł Gameboy o którym wspominałem w poprzednich postach. Stan urządzenia jest opłakany! Ale czego można oczekiwać od konsoli wyprodukowanej w 1989 roku, którą kupiłem za 5 euro. Niestety potwierdziło się większość moich obaw, mianowicie mocowania baterii są przeżarte, przerdzewiałe i po prostu nie działają, ekran jest dość mocno porysowany a do rozkręcenia urządzenia potrzebuje trójramiennego śrubokręta (patent wielkiego N). Miałem nadzieje że to jest nowy wynalazek Nintendo ale zdaje się że firma używa swojego patentu związanego ze śrubkami od zarania dziejów. Lecz dzielny Pirat Barnaba nie ugnie się przed takimi niedogodnościami losu! A wiec zamówiłem wszystkie niezbędne części na największym pchlim targu świata (Ebay) za sumę 10 euro wraz z kosztami wysyłki i po raz kolejny przyjdzie mi trenować cierpliwość w oczekiwaniu na przesyłki! ;( jak rzekł Konfucjusz aby zebrać łan kukurydzy trzeba przerzucić górę gówna! Takoż nie pozostaje nic innego jak brać się do śmierdzącej roboty ;)
niedziela, 14 września 2014
6 gier z pchlego targu.
Dziś niedziela dzień wesoły bo nie trzeba tyrać;) A więc można iść na zlot starych gratów na Polach Pelennoru tfuuuuuuu za Medebachem ;) Tak jest dziś dobiega końca zlot Old Timerów na który postanowiłem się przejść celem zjedzenia frytek i wypicia piwa. Po dokonaniu tych nadzwyczaj uroczych i satysfakcjonujących czynności przeszedłem się po terenie całego zlotu. W pierwszej kolejności nogi powiodły mię na targ staroci, od razu poczułem się jak mucha w ... ryba w wodzie. Przeszedłem kilka kramów znalazłem parę fajnych dupereli (między innymi aluminiowe Złotówki z czasów wspaniałego PRL-u świadczące o tym że w owych czasach finanse państwa stały na niedoścignionym poziomie!). Po czym moim pięknym oczom ukazał się stragan pełen zabawek, książek i :D STARYCH GIER!! Wybór nie był tak duży jakbym sobie tego życzył ale wyszperałem 6 gier: Tetris, F1 Race, Super Mario Land, Drx Mario, Warioland, Warioland II. Owe perełki po krótkich targach nabyłem za 28 euro. Cena uczciwa biorąc pod uwagę bardzo dobry stan kartridżów. Na ebay-u ciężko o lepszą okazję. A więc dzisiejsze nabytki otwierają nową część kolekcji pod tytułem GAME BOY! Co do gier czaje się na Zeldę, Metroid II mam w piwnicy w Polsce, chciałbym również Kirby no i coś tam jeszcze się na pewno nawinie! Jak tylko dojdzie Game Boy i zdołam go naprawić to zamieszczę opisy dziś nabytych gier! Cały drżę z niecierpliwości na myśl o recenzji TETRIS !! :D
Czymajcie się Barnabowicz!
Czymajcie się Barnabowicz!
Niedzielne nabytki
Drogie dzieci! Witam was ponownie! Dziś mam do zakomunikowania wspaniałą wiadomość, a nawet dwie wiadomości no może nawet naciągane trzy na szynach ;) A więc
Po pierwsze dziś stałem się szczęśliwym posiadaczem kultowej konsoli Nintendo Gameboy! w stanie naruszonym za 4,98 euro !! hip hip HURA!! Gdy dojdzie postaram się nakręcić filmik z procesu reanimacji staruszki.
Po drugie również dziś w związku ze zlotem starych gratów w Medebachu "Old Timer Treffen Medebach", postanowiłem przejść się z rodziną i obejrzeć te gruchoty (warte nierzadko po kilkadziesiąt tysięcy euro). Zlot połączony jest z tym co wprost uwielbiam czyli ....... werble ........
pchlim targiem!! Na którym to wytropiłem 6 gier na konsolę którą dziś nabyłem! Co najlepsze cena jednej gry wynosiła 5 euro, ale dzięki wrodzonemu wdziękowi i umiejętnościom handlowym 6 sztuk kupiłem po 28 euro :D Sam nie wieże w swoje szczęście! Chyba zlecę miejscowemu artyście namalowanie mojego portretu i powieszę sobie go nad lodówką.
Po trzecie (na szynach) w związku z dwoma uśmiechami losu ogłaszam otwarcie nowego działu bloga który będzie dotyczył Game Boya i gier na tęże machinę!
pozdrawiam wasz niestrudzony w przeszukiwaniu staroci Barnabowicz!
Po pierwsze dziś stałem się szczęśliwym posiadaczem kultowej konsoli Nintendo Gameboy! w stanie naruszonym za 4,98 euro !! hip hip HURA!! Gdy dojdzie postaram się nakręcić filmik z procesu reanimacji staruszki.
Po drugie również dziś w związku ze zlotem starych gratów w Medebachu "Old Timer Treffen Medebach", postanowiłem przejść się z rodziną i obejrzeć te gruchoty (warte nierzadko po kilkadziesiąt tysięcy euro). Zlot połączony jest z tym co wprost uwielbiam czyli ....... werble ........
pchlim targiem!! Na którym to wytropiłem 6 gier na konsolę którą dziś nabyłem! Co najlepsze cena jednej gry wynosiła 5 euro, ale dzięki wrodzonemu wdziękowi i umiejętnościom handlowym 6 sztuk kupiłem po 28 euro :D Sam nie wieże w swoje szczęście! Chyba zlecę miejscowemu artyście namalowanie mojego portretu i powieszę sobie go nad lodówką.
Po trzecie (na szynach) w związku z dwoma uśmiechami losu ogłaszam otwarcie nowego działu bloga który będzie dotyczył Game Boya i gier na tęże machinę!
pozdrawiam wasz niestrudzony w przeszukiwaniu staroci Barnabowicz!
niedziela, 7 września 2014
Steel Battalion
Czaiłem się na Steel Battalion wraz z kontrolerem niestety ceny są zawrotne! Dziś skończyła się aukcja nowego kontrolera z grą w oryginalnym opakowaniu cena końcowa 157 euro! Nie wiem jak mógłbym zataić taki wydatek przed żoną ;) Ale co się odwlecze to nie uciecze. Na razie koncentruje się na budowie maszyny arcare.
Dwie pominięte perełki C64
Witam ponownie! Jak to kolega Algol słusznie wspomniał pominąłem 2 jasno błyszczące perełki Commodore 64 a konkretnie Street Road i Pirates. Strasznie niedopatrzenie z mojej strony ale tak to z pamięcią jest. O ile w Street Road nie grałem na c64 tylko po raz pierwszy na PC o tyle Pirates owszem.
Obie gry są wybitne! Obie zasługują na kilka słów i przypomnienie. Możliwości które oferowały było na ów czas niedostępne w innych produkcjach. Przybliżę i przypomnę Pirates a Street Road zostawię na inną okazję.
A więc wydany w 1987 roku przez Sida Mayera Pirates ciężko bezpośrednio zaklasyfikować do jakiegoś nurtu gier. Jest to sandbox osadzony w realiach XVII wiecznych Karaibów. Gra zaczyna się od buntu na statku po którym my obejmujemy na nim dowodzenie jako początkujący kapitan. Rozgrywka odbywa się na kilku płaszczyznach, możemy żeglować po morzu, odwiedzać miasta portowe w których dokonujemy handlu wymiennego, rekrutujemy załogę bądź rozmawiamy z Gubernatorem. Do tego dochodzą bitwy morskie i pojedynki na szable! Te czynniki czynią z Pirates bodaj najlepszą produkcją na Commodore 64. Gra w późniejszych latach doczekała się portów na komputery Appel 2, IBM PC, Macintosh, Atari ST, Amigę i na NES-a. Następnie w 1993 roku ukazało się Pirates Gold, ulepszona i zoptymalizowana wersja Sid Mayer's Pirates a w 2004 ukazał się trójwymiarowy remake.
Obie gry są wybitne! Obie zasługują na kilka słów i przypomnienie. Możliwości które oferowały było na ów czas niedostępne w innych produkcjach. Przybliżę i przypomnę Pirates a Street Road zostawię na inną okazję.
A więc wydany w 1987 roku przez Sida Mayera Pirates ciężko bezpośrednio zaklasyfikować do jakiegoś nurtu gier. Jest to sandbox osadzony w realiach XVII wiecznych Karaibów. Gra zaczyna się od buntu na statku po którym my obejmujemy na nim dowodzenie jako początkujący kapitan. Rozgrywka odbywa się na kilku płaszczyznach, możemy żeglować po morzu, odwiedzać miasta portowe w których dokonujemy handlu wymiennego, rekrutujemy załogę bądź rozmawiamy z Gubernatorem. Do tego dochodzą bitwy morskie i pojedynki na szable! Te czynniki czynią z Pirates bodaj najlepszą produkcją na Commodore 64. Gra w późniejszych latach doczekała się portów na komputery Appel 2, IBM PC, Macintosh, Atari ST, Amigę i na NES-a. Następnie w 1993 roku ukazało się Pirates Gold, ulepszona i zoptymalizowana wersja Sid Mayer's Pirates a w 2004 ukazał się trójwymiarowy remake.
sobota, 6 września 2014
my C64 top games!
Witam wszystkich maniaków starych gier! W niniejszym poście przedstawie moje ulubione i niezapomniane gry na C64! Istnieje jeszcze kilka gier których tytułów po prostu nie pamiętam ale mam nadzieje że w przyszłości zdołam odnaleźć je w zakamarkach kory mózgowej;) Więc zaczynajmy!
Numer 13. Wings of Fury gra zręcznościowa wydana w 1987 roku polegająca na lataniu amerykańskim bombowcem z okresu II Wojny Światowej i niszczeniu japońskich baz wojskowych na Pacyfiku. Fajne były elementy symulacji, startowanie z lotniskowca i zrzucanie bomb na bunkry Japońców.
Numer 12 Ace of Aces wydane w 1986 roku. W tej grze również wcielamy się w alianckiego pilota bombowca-myśliwca tyle że w siłach RAF i walczymy nad zachodnią Europą. Również ta gra była niesamowita i porażała realizmem! Można było zajrzeć do luku bombowego, rozglądać się na boki w kokpicie, widoczne były wszystkie wskaźniki itp.! Totalny obłęd! Wizualizacja przestworzy w których przyszło nam walczyć była bezkonkurencyjna! Poza tym gra była raczej zręcznościówką z elementami symulacji ale jak już człowiek doczekał się i wgrał z kasety tą grajkę (słownictwo zapożyczone od niezłomnego hakera i hardcorowca Pana Grajki o którym nie zapomnę wspomnieć) to do 6 nad ranem nie mógł się od Joya oderwać!
Numer 11 To Giana Sisters to klon Super Mario Bros wydany w 1987 roku. Nie wiem czy jest sens cokolwiek pisać na temat tej gry którą każdy zna jak własne kapcie. Skakanie zbieranie monet itp. Nuda ale wciąga :D Ciekawostką jest natomiast to, że cała przygoda okazuje się być snem głównej bohaterki. Z grą wiążą się również kontrowersja dotycząca praw autorskich i domniemanego plagiatu. Mianowicie oczywisty klon Super Mario Bros nie stał się nigdy przedmiotem procesu dotyczącego naruszenia praw autorskich ale Nintendo wywarło ogromną presję na niemieckie studio Time Wram Productions co spowodowało natychmiastowym wycofaniem gry z rynku. Dzięki czemu gra jest absolutum Unikatem!
Numer 10 Exile to gra wydana na kilka platform między innymi w 1991 na C64. Gra niepozorna ale dość innowacyjna. Świetna była fizyka grawitacji księżyca oraz tajemniczość otoczenia.
Numer 9 Comando. Absolutny hit arcadowo hardcorowy! Strzelanie, chlastanie nożem, rzucanie granatów i ogólna masakra na ekranie! Wydane w 1985 roku przez Capcom na wiele platform (również w wersji na automaty arcade) między innymi w nieco zbiedzonej wersji na Commodore. Co nie zmienia faktu, że rozgrywka była po prostu genialna!
Numer 8 i 7 mogły by exaequo zająć dwie strategie North and South oraz Defender of the Crown. Kwestia do dziś dla mnie niejasna. Nie wiem czy najpierw grałem w NaS czy DotC więc nie miejcie mi za złe jeśli wasza opinia jest inna. Ale zacznę od tej pierwszej. A więc North and South jak nie pierwsza to druga gra strategiczna z jaką miałem styczność! Dla mnie absolutna rewolucja filozofii rozrywki elektronicznej! Pojęcie "gra strategiczna" do tej pory nie istniało w moim słowniku. Wydany w 1989 roku North and South pozwalał nam się wcielić w dowódce jednej ze stron Wojny Secesyjnej ukazanej tu z przymrużeniem oka. Rozgrywka łączyła w sobie elementy zręcznościowe i strategiczne. Najfajniejszym elementem gry była możliwość grania we dwóch! Co stawiało grywalność na bardzo wysokim poziomie! Można było godzinami zagrywać się z kumplem, który stawał po drugiej stronie konfliktu, do dziś pamiętam jak bezsilnie sfrustrowany przegrywałem raz za razem! A satysfakcja z wygranej uskrzydlała! Ponieważ wygrana nie dowodziła wyłącznie większej zręczności ale przebiegłości i umiejętności strategicznych!
Numer 7 Defender of the Crown jak wspomniałem stawiam na równi z North and South. W tym wypadku wcielamy się w rolę Saxona i tępimy Normanów na terenie obecnej Wielkiej Brytanii. Gra polegała na zdobywaniu kolejnych zamków i ziem. Najmocniejszą stroną gry była niewątpliwie oszałamiająca grafika! Wizualizacja pojedynku czy oblężenie zamku i strzelanie z katapulty było fenomenalne! Pod tym względem gra nie miała sobie równych.
Numer 6 Barbarian to gra która przenosi nas na arenę na której walczymy jako uzbrojony w dwuręczny miecz Barbarzyńca. Inspiracją do stworzenia gry był Conan. Gra nie posiadała żadnej fabuły ale gameplay rekompensował nam to z nawiązką. Zestawy ciosów mieczem, kopniaki, przewrotki, uniki oraz finałowa dekapitacja przeciwnika z półobrotu, to było niesamowite. Po odrąbaniu głowy przeciwnik padał na ziemie, głowa turlała się dalej na arenę wchodził goblin brał sztywniaka za ferety i targał za kulisy kopiąc przed sobą głowę jegomościa! Czegoś takiego do tej pory nie było! Można było połamać joya żeby wykonać ostateczny atak na przeciwnika! Dźwięk trzeszczących mikro styków do dziś huczy mi w głowie!
Numer 5 To gra Rick Dangerous wydana w 1989 roku przez studio Core Design odpowiedzialnego również za Tomb Ridera. Gra jest inspirowana filmem Indiana Jones Poszukiwacze Zaginionej Arki. Odpowiednikiem filmowego Indy jest brytyjski agent Rick Dangerous, który wyrusza do puszczy amazońskiej w poszukiwaniu zaginionego plemienia Goolu (nie mylić z Google). Samolot którym podróżował Rick rozbija się a my lądujemy w samym sercu amazońskiej dżungli. Gra zaczyna się od sceny w jaskini kiedy to bohater ucieka przed ogromnym głazem. Uzbrojeni w pistolet i dynamit eksplorujemy najeżone pułapkami jaskinie.
Numer 4 Boulder dash banalnie prosta gra i równie wciągająca. Ciężko się rozpisywać na jej temat, mimo to moim zdaniem ta gra zalicza się do ścisłej czołówki gier na c64. Poświęciłem wiele godzin na podkopywaniu głazów :)
Zbliżamy się do czołówki!! Pierwsze trzy miejsca to tytuły które przykleiły mnie do telewizora i joya na wiele wieczorów!
Numer 3 to Bubble Bobble (czyt bublo boble) Wydana w 1986 przez Taito pierwotnie na automaty arcade w późniejszym czasie 1989 na komputery osobiste. Rozgrywka prosta i uzależniająca. Gra przeznaczona jest raczej dla dwóch graczy, wcielamy się w postacie smoków Buba i Boba którymi musimy przebrnąć przez 100 plansz napotykając bandy stworów. Naszą bronią są bańki powietrza w które łapiemy kreatury i rozbijamy, następnie zbieramy bonusowe przedmioty (owoce i słodycze). Na ukończenie każdej planszy gracz ma określoną liczbę czasu, krótko przed upływem którego pokazuje się licznik a następnie duch który nas goni. Proste jak budowa cepa ale z kuzynem potrafiliśmy całą noc przegrać w "Bublo Boble" :D
Numer 2 Jest rok 1974 posiadłość McFungus pod Londynem, morderstwo samego Angusa McFungus w grę wkraca Scotland Yard a my w roli Detektywa!! Moi drodzy The Detective to gra absolutnie fenomenalna, tajemnicza na ów czas bezkonkurencyjna. Gracz ma za zadanie zebrać dowody i odnaleźć zabójcę Angusa McFungus. Gra toczy się w czasie rzeczywistym wydarzenia następują po sobie niezależnie od gracza! Takie cele stawiają sobie obecni deweloperzy gier! Do tego niesamowity klimat grozy, łamigłówki i dialogi z mieszkańcami posiadłości. Wystarczy dodać że gra doczekała się reedycji na Nintendo DS w 2009 roku jako freeware. Dla mnie to prawie numer 1 ale numer 1 może być tylko 1 :D
A więc mój absolutny numer 1 to Dragons Kingdom! Dlaczego? Wielu zapyta przecież to tylko klon Gost'n Goblins. Ale moi drodzy to była pierwsza moja własna gra w którą to zagrałem na pierwszym własnym komputerze! Z tą grą wiąże się najsilniejszy wstrząs, 220V podłączone do gałek ocznych uszu i mózgu. Do dziś pamiętam tę chwile jak by to było 2 godziny temu. Ta gra wyrwała mnie z kapci zerwała beret i bóg wie co tam jeszcze (napletek mam na miejscu)!! Od momentu pierwszego włączenie nie byłem wstanie wypuścić joya z rąk i oderwać oczu od telewizora! W tym dniu dostałem pierwszy komputer sprowadzony z RFN za marki i właśnie na tym sprzęcie wujek Afro (Marek Kajut) odpalił mi pierwszą lepszą grę która do dziś ma najważniejsze miejsce w moim cyfrowym sercu gracza Dragons Kingdom!!
Normalnie się rozkleiłem buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu czemu sprzedałem c64 buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
tym jakże wzruszającym akcentem kończę posta żegnam Barnabowicz!
Numer 13. Wings of Fury gra zręcznościowa wydana w 1987 roku polegająca na lataniu amerykańskim bombowcem z okresu II Wojny Światowej i niszczeniu japońskich baz wojskowych na Pacyfiku. Fajne były elementy symulacji, startowanie z lotniskowca i zrzucanie bomb na bunkry Japońców.
Numer 12 Ace of Aces wydane w 1986 roku. W tej grze również wcielamy się w alianckiego pilota bombowca-myśliwca tyle że w siłach RAF i walczymy nad zachodnią Europą. Również ta gra była niesamowita i porażała realizmem! Można było zajrzeć do luku bombowego, rozglądać się na boki w kokpicie, widoczne były wszystkie wskaźniki itp.! Totalny obłęd! Wizualizacja przestworzy w których przyszło nam walczyć była bezkonkurencyjna! Poza tym gra była raczej zręcznościówką z elementami symulacji ale jak już człowiek doczekał się i wgrał z kasety tą grajkę (słownictwo zapożyczone od niezłomnego hakera i hardcorowca Pana Grajki o którym nie zapomnę wspomnieć) to do 6 nad ranem nie mógł się od Joya oderwać!
Numer 11 To Giana Sisters to klon Super Mario Bros wydany w 1987 roku. Nie wiem czy jest sens cokolwiek pisać na temat tej gry którą każdy zna jak własne kapcie. Skakanie zbieranie monet itp. Nuda ale wciąga :D Ciekawostką jest natomiast to, że cała przygoda okazuje się być snem głównej bohaterki. Z grą wiążą się również kontrowersja dotycząca praw autorskich i domniemanego plagiatu. Mianowicie oczywisty klon Super Mario Bros nie stał się nigdy przedmiotem procesu dotyczącego naruszenia praw autorskich ale Nintendo wywarło ogromną presję na niemieckie studio Time Wram Productions co spowodowało natychmiastowym wycofaniem gry z rynku. Dzięki czemu gra jest absolutum Unikatem!
Numer 10 Exile to gra wydana na kilka platform między innymi w 1991 na C64. Gra niepozorna ale dość innowacyjna. Świetna była fizyka grawitacji księżyca oraz tajemniczość otoczenia.
Numer 9 Comando. Absolutny hit arcadowo hardcorowy! Strzelanie, chlastanie nożem, rzucanie granatów i ogólna masakra na ekranie! Wydane w 1985 roku przez Capcom na wiele platform (również w wersji na automaty arcade) między innymi w nieco zbiedzonej wersji na Commodore. Co nie zmienia faktu, że rozgrywka była po prostu genialna!
Numer 8 i 7 mogły by exaequo zająć dwie strategie North and South oraz Defender of the Crown. Kwestia do dziś dla mnie niejasna. Nie wiem czy najpierw grałem w NaS czy DotC więc nie miejcie mi za złe jeśli wasza opinia jest inna. Ale zacznę od tej pierwszej. A więc North and South jak nie pierwsza to druga gra strategiczna z jaką miałem styczność! Dla mnie absolutna rewolucja filozofii rozrywki elektronicznej! Pojęcie "gra strategiczna" do tej pory nie istniało w moim słowniku. Wydany w 1989 roku North and South pozwalał nam się wcielić w dowódce jednej ze stron Wojny Secesyjnej ukazanej tu z przymrużeniem oka. Rozgrywka łączyła w sobie elementy zręcznościowe i strategiczne. Najfajniejszym elementem gry była możliwość grania we dwóch! Co stawiało grywalność na bardzo wysokim poziomie! Można było godzinami zagrywać się z kumplem, który stawał po drugiej stronie konfliktu, do dziś pamiętam jak bezsilnie sfrustrowany przegrywałem raz za razem! A satysfakcja z wygranej uskrzydlała! Ponieważ wygrana nie dowodziła wyłącznie większej zręczności ale przebiegłości i umiejętności strategicznych!
Numer 7 Defender of the Crown jak wspomniałem stawiam na równi z North and South. W tym wypadku wcielamy się w rolę Saxona i tępimy Normanów na terenie obecnej Wielkiej Brytanii. Gra polegała na zdobywaniu kolejnych zamków i ziem. Najmocniejszą stroną gry była niewątpliwie oszałamiająca grafika! Wizualizacja pojedynku czy oblężenie zamku i strzelanie z katapulty było fenomenalne! Pod tym względem gra nie miała sobie równych.
Numer 6 Barbarian to gra która przenosi nas na arenę na której walczymy jako uzbrojony w dwuręczny miecz Barbarzyńca. Inspiracją do stworzenia gry był Conan. Gra nie posiadała żadnej fabuły ale gameplay rekompensował nam to z nawiązką. Zestawy ciosów mieczem, kopniaki, przewrotki, uniki oraz finałowa dekapitacja przeciwnika z półobrotu, to było niesamowite. Po odrąbaniu głowy przeciwnik padał na ziemie, głowa turlała się dalej na arenę wchodził goblin brał sztywniaka za ferety i targał za kulisy kopiąc przed sobą głowę jegomościa! Czegoś takiego do tej pory nie było! Można było połamać joya żeby wykonać ostateczny atak na przeciwnika! Dźwięk trzeszczących mikro styków do dziś huczy mi w głowie!
Numer 5 To gra Rick Dangerous wydana w 1989 roku przez studio Core Design odpowiedzialnego również za Tomb Ridera. Gra jest inspirowana filmem Indiana Jones Poszukiwacze Zaginionej Arki. Odpowiednikiem filmowego Indy jest brytyjski agent Rick Dangerous, który wyrusza do puszczy amazońskiej w poszukiwaniu zaginionego plemienia Goolu (nie mylić z Google). Samolot którym podróżował Rick rozbija się a my lądujemy w samym sercu amazońskiej dżungli. Gra zaczyna się od sceny w jaskini kiedy to bohater ucieka przed ogromnym głazem. Uzbrojeni w pistolet i dynamit eksplorujemy najeżone pułapkami jaskinie.
Numer 4 Boulder dash banalnie prosta gra i równie wciągająca. Ciężko się rozpisywać na jej temat, mimo to moim zdaniem ta gra zalicza się do ścisłej czołówki gier na c64. Poświęciłem wiele godzin na podkopywaniu głazów :)
Zbliżamy się do czołówki!! Pierwsze trzy miejsca to tytuły które przykleiły mnie do telewizora i joya na wiele wieczorów!
Numer 3 to Bubble Bobble (czyt bublo boble) Wydana w 1986 przez Taito pierwotnie na automaty arcade w późniejszym czasie 1989 na komputery osobiste. Rozgrywka prosta i uzależniająca. Gra przeznaczona jest raczej dla dwóch graczy, wcielamy się w postacie smoków Buba i Boba którymi musimy przebrnąć przez 100 plansz napotykając bandy stworów. Naszą bronią są bańki powietrza w które łapiemy kreatury i rozbijamy, następnie zbieramy bonusowe przedmioty (owoce i słodycze). Na ukończenie każdej planszy gracz ma określoną liczbę czasu, krótko przed upływem którego pokazuje się licznik a następnie duch który nas goni. Proste jak budowa cepa ale z kuzynem potrafiliśmy całą noc przegrać w "Bublo Boble" :D
Numer 2 Jest rok 1974 posiadłość McFungus pod Londynem, morderstwo samego Angusa McFungus w grę wkraca Scotland Yard a my w roli Detektywa!! Moi drodzy The Detective to gra absolutnie fenomenalna, tajemnicza na ów czas bezkonkurencyjna. Gracz ma za zadanie zebrać dowody i odnaleźć zabójcę Angusa McFungus. Gra toczy się w czasie rzeczywistym wydarzenia następują po sobie niezależnie od gracza! Takie cele stawiają sobie obecni deweloperzy gier! Do tego niesamowity klimat grozy, łamigłówki i dialogi z mieszkańcami posiadłości. Wystarczy dodać że gra doczekała się reedycji na Nintendo DS w 2009 roku jako freeware. Dla mnie to prawie numer 1 ale numer 1 może być tylko 1 :D
A więc mój absolutny numer 1 to Dragons Kingdom! Dlaczego? Wielu zapyta przecież to tylko klon Gost'n Goblins. Ale moi drodzy to była pierwsza moja własna gra w którą to zagrałem na pierwszym własnym komputerze! Z tą grą wiąże się najsilniejszy wstrząs, 220V podłączone do gałek ocznych uszu i mózgu. Do dziś pamiętam tę chwile jak by to było 2 godziny temu. Ta gra wyrwała mnie z kapci zerwała beret i bóg wie co tam jeszcze (napletek mam na miejscu)!! Od momentu pierwszego włączenie nie byłem wstanie wypuścić joya z rąk i oderwać oczu od telewizora! W tym dniu dostałem pierwszy komputer sprowadzony z RFN za marki i właśnie na tym sprzęcie wujek Afro (Marek Kajut) odpalił mi pierwszą lepszą grę która do dziś ma najważniejsze miejsce w moim cyfrowym sercu gracza Dragons Kingdom!!
Normalnie się rozkleiłem buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu czemu sprzedałem c64 buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
tym jakże wzruszającym akcentem kończę posta żegnam Barnabowicz!
piątek, 5 września 2014
Jeśli spotkasz atarowca
Przy okazji wspomnień mojego pierwszego komputera, przypomniał mi się odwieczny spór o to który komputer jest lepszy C64 czy Atari XE! Wiązały się z tym różne wierszyki układane przez fanów:
Kiedy spotkasz atarowca
lej go pałą kop z gumowca
... dalej nie pamiętam:P
i
Komputer Atari
zbudowany z drewna i stali
... dalszej części również nie pamiętam
ktoś z was pamięta? Piszcie kontynuacje w komentarzach!
Pozdrawiam Barnabowicz!
Kiedy spotkasz atarowca
lej go pałą kop z gumowca
... dalej nie pamiętam:P
i
Komputer Atari
zbudowany z drewna i stali
... dalszej części również nie pamiętam
ktoś z was pamięta? Piszcie kontynuacje w komentarzach!
Pozdrawiam Barnabowicz!
Wybór Front Endu do automatu Arcade
Jeśli już postanowiliśmy budować automat arcade i zdecydowaliśmy się na opcję z pc-tem to należy zdecydować się na jakiś program, który zamieni nam pc-ta w oldschoolową maszynę! Istnieje kilka front endów dwa najpopularniejsze to Maximus Arcade i Hyperspin. Oby dwa są niezłe i sam do końca nie wiem który z nich wybrać.
Maximus kosztuje 20 dolców i na pierwszy rzut oka daje się lepiej konfigurować. Ja napotkałem na problemy przy konfiguracji MAME. Miałem emulator, romy, media i wszystko działało ok z poziomu samego emulatora MAME. A Maximus ciągle wywalał błąd dotyczący ścieżek dostępu do plików z mediami! Walczyłem z tym kilka dni, kopiowałem, przegrywałem instalowałem 150 różnych wersji i nic! Faq-a na stronie producenta przeczytałem ze 100 razy. Nadal nic! Ale na forum emudreams.pl znalazłem wskazówkę że może chodzić o błędne rozszerzenia plików z romami. (romami - podkreśla mi jako błąd ortograficzny opcje poprawy to rumunami i Romami ;) haha). No i w między czasie w niezliczonych zakładkach opcji Maximusa znalazłem zakładkę dotyczącą baz danych gier. Tam znajdowały się sugerowane linki do stron gdzie mogę takie bazy ściągnąć. No i to nareszcie poskutkowało!
Generalnie programik jest fajny ale strasznie dużo trzeba dłubać i menu jest troszkę ubogie. Co również da się zmienić. Ale wszystko to zniechęciło mnie do Maximusa plus te 20 dolarów.....
Hyperspin jest darmowy i moim zdaniem łatwiejszy do "zainstalowania" ale z drugiej strony ma mniej opcji konfiguracji. Menu jest bajeranckie i efekciarskie. Kwestia gustu mi wydaje się trosze za kolorowe. Mimo to chyba zdecyduje się właśnie na tego Front Enda z uwagi na prostotę.
jutro wstawię kilka linków do filmików i grafik
pozdrawiam Barnabowicz
Maximus kosztuje 20 dolców i na pierwszy rzut oka daje się lepiej konfigurować. Ja napotkałem na problemy przy konfiguracji MAME. Miałem emulator, romy, media i wszystko działało ok z poziomu samego emulatora MAME. A Maximus ciągle wywalał błąd dotyczący ścieżek dostępu do plików z mediami! Walczyłem z tym kilka dni, kopiowałem, przegrywałem instalowałem 150 różnych wersji i nic! Faq-a na stronie producenta przeczytałem ze 100 razy. Nadal nic! Ale na forum emudreams.pl znalazłem wskazówkę że może chodzić o błędne rozszerzenia plików z romami. (romami - podkreśla mi jako błąd ortograficzny opcje poprawy to rumunami i Romami ;) haha). No i w między czasie w niezliczonych zakładkach opcji Maximusa znalazłem zakładkę dotyczącą baz danych gier. Tam znajdowały się sugerowane linki do stron gdzie mogę takie bazy ściągnąć. No i to nareszcie poskutkowało!
Generalnie programik jest fajny ale strasznie dużo trzeba dłubać i menu jest troszkę ubogie. Co również da się zmienić. Ale wszystko to zniechęciło mnie do Maximusa plus te 20 dolarów.....
Hyperspin jest darmowy i moim zdaniem łatwiejszy do "zainstalowania" ale z drugiej strony ma mniej opcji konfiguracji. Menu jest bajeranckie i efekciarskie. Kwestia gustu mi wydaje się trosze za kolorowe. Mimo to chyba zdecyduje się właśnie na tego Front Enda z uwagi na prostotę.
jutro wstawię kilka linków do filmików i grafik
pozdrawiam Barnabowicz
Witam was! Kto z was miał ten wspaniały komputer? Kto go ma do
dziś? Ja mojego niestety sprzedałem ;( ale planuje nabyć na e-bayu,
niestety ceny już nie są najniższe! Ale czego się nie robi dla miłości
:P
Moja przygoda z komputerami i z graniem zaczęła się właśnie od Comodore 64! Dokładnie kiedy to było nie pamiętam. Aczkolwiek komputer został sprowadzony z Niemiec! Kupiła go moja mama na spółkę z dziadkami! Jak dziś pamiętam zapach komputera po rozpakowaniu!! Pierwszą grą w jaką zagrałem było Dragons Kingdom!! To wspomnienie żyje do dziś we mnie i jest niezwykle wyraźne, nadal czuje kilkuset stopniowe wypieki na twarzy i pot na czole!
Co ciekawe w naszych kręgach krążyło śmieszne nazewnictwo dwóch modeli C64 mianowicie:
"mydelniczka"
i "parasolka"
Ciekaw jestem czy inni też tak nazywali dwa modele komputera?
C64 vs Atari XT
Moja przygoda z komputerami i z graniem zaczęła się właśnie od Comodore 64! Dokładnie kiedy to było nie pamiętam. Aczkolwiek komputer został sprowadzony z Niemiec! Kupiła go moja mama na spółkę z dziadkami! Jak dziś pamiętam zapach komputera po rozpakowaniu!! Pierwszą grą w jaką zagrałem było Dragons Kingdom!! To wspomnienie żyje do dziś we mnie i jest niezwykle wyraźne, nadal czuje kilkuset stopniowe wypieki na twarzy i pot na czole!
Co ciekawe w naszych kręgach krążyło śmieszne nazewnictwo dwóch modeli C64 mianowicie:
"mydelniczka"
i "parasolka"
Ciekaw jestem czy inni też tak nazywali dwa modele komputera?
C64 vs Atari XT
Automat Arcade
Kto ze starych graczy nie chciałby mieć Automatu Arcade ręka do
góry? Tak myślałem!:D Ja też chciałbym mieć! A wiec jakiś czas temu
zacząłem drążyć temat. Poszperałem w internecie i okazało się, że kupno
to ciężka sprawa ale budowa nowego to wcale nie jest głupi pomysł!
Główne cele jakie mi przyświecały to prostota wykonania i jak
najmniejsze nakłady finansowe. Co do gier to zależy mi na emulacji MAME,
starych konsol Nintendo, Segi, C64 i Amiga.
Jeśli chodzi o realizację istnieje kilka opcji budowy i oprogramowania takiej maszyny. Od strony technicznej można zbudować automat wolno stojący pełno wymiarowy, mniejszy który mieściłby się na biurku czy stole lub zupełnie miniaturowy. Ja zdecydowałem się na największą wolnostojącą opcje.
Następnie należy zdecydować co będzie sercem maszyny. Istnieje również kilka najpopularniejszych możliwości:
1 oryginalna płyta główna PCB ze starego automatu z grą np: Asteroid, Galaga, Street Fighter itp...
2 Płyta Jamma z kilkoma grami
3 Stary PC z emulatorami
Ja zdecydowałem się na PC-ta. Może to nie jest opcja najbliższa oryginałowi i najmniej prawdziwa, ale moim zdaniem dość tania i prosta w realizacji. Tak więc kupiłem na ebay-u starego desctopa HP p4- 3,4 gh, 1 gb ram i 80 gb hdd. Za około 25 euro wraz z kosztami wysyłki (w czasach swojej świetności musiał być to super komputer!;) ). Do tego wylicytowałem NEC-a 19" 4:3 za podobną kwotę. Co do emulatorów to jak już wspomniałem chciałbym mieć gry z MAME, Nintendo, Segi, C64 i Amigi. Kwestia jest taka żeby to ładnie i wiarygodnie wyglądało jak stary automat nie tylko z zewnątrz ale i od strony softu. Nikt nie chce oglądać okienek widowsa i klikać myszką w poszukiwaniu wybranej gry. Wszystko powinno odbywać się z poziomu arcade-stick-a, bez oglądania windowsa. Potrzebny więc jest program, który to wszystko ładnie ogarnie. Dwa najpopularniejsze tego typu programy to Maximus Arcade oraz Hyperspin. Oby dwa są świetne sam nie wiem do końca na jaki sie zdecydować. Maximus daje się lepiej konfigurować al Hyperspin ma bardziej zbajerowane menu. Ta kwestia pozostaje otwarta. Oba programy z emulatorami, romami, grafikami itp ważą bardzo dużo i podejrzewam że na 80 gb które mam w kompie to się nie zmieści.
Kolejnym istotnym elementem jest kontroler! Wydaje mi się, że to najważniejsza i najdroższa część naszego automatu. Tu również mamy kilka opcji wyboru.
1 Kupno gotowca. Istnieje firma X-Arcade która produkuje kompletne kontrolery "arcade stick-i". Jest to dość wygodne rozwiązanie lecz drogie i narzuca nam wygląd naszego kontrolera.
2 Budowa własnego kontrolera
Ja postanowiłem zbudować własny kontroler. Tu również możemy wybrać z pośród kilku opcji. Na ebay-u dostępne są gotowe zestawy w raz i interface USB który pozwoli nam to ładnie podłączyć do komputera. Za cały zestaw 14 przycisków 2 joye i interface usb zapłaciłem około 75 euro. Można by zaoszczędzić około 30 euro i pokusić się o zcrackowanie taniego joypada pod usb ale ja sobie to podarowałem.
Podsumowując mam już komputer, monitor jest w drodze, komplet guzików i joyów. Najpierw zabiorę się do konfigurowania wszystkiego i jak będzie już to wszystko funkcjonować bez problemów zacznę budować szafę.
Jutro wstawię fotki zestawu do budowy kontrolera.
Pozdrawiam serdecznie Barnabowicz!
Poniżej kilka fotek zestawu do budowy kontrolera.
Jeśli chodzi o realizację istnieje kilka opcji budowy i oprogramowania takiej maszyny. Od strony technicznej można zbudować automat wolno stojący pełno wymiarowy, mniejszy który mieściłby się na biurku czy stole lub zupełnie miniaturowy. Ja zdecydowałem się na największą wolnostojącą opcje.
Następnie należy zdecydować co będzie sercem maszyny. Istnieje również kilka najpopularniejszych możliwości:
1 oryginalna płyta główna PCB ze starego automatu z grą np: Asteroid, Galaga, Street Fighter itp...
2 Płyta Jamma z kilkoma grami
3 Stary PC z emulatorami
Ja zdecydowałem się na PC-ta. Może to nie jest opcja najbliższa oryginałowi i najmniej prawdziwa, ale moim zdaniem dość tania i prosta w realizacji. Tak więc kupiłem na ebay-u starego desctopa HP p4- 3,4 gh, 1 gb ram i 80 gb hdd. Za około 25 euro wraz z kosztami wysyłki (w czasach swojej świetności musiał być to super komputer!;) ). Do tego wylicytowałem NEC-a 19" 4:3 za podobną kwotę. Co do emulatorów to jak już wspomniałem chciałbym mieć gry z MAME, Nintendo, Segi, C64 i Amigi. Kwestia jest taka żeby to ładnie i wiarygodnie wyglądało jak stary automat nie tylko z zewnątrz ale i od strony softu. Nikt nie chce oglądać okienek widowsa i klikać myszką w poszukiwaniu wybranej gry. Wszystko powinno odbywać się z poziomu arcade-stick-a, bez oglądania windowsa. Potrzebny więc jest program, który to wszystko ładnie ogarnie. Dwa najpopularniejsze tego typu programy to Maximus Arcade oraz Hyperspin. Oby dwa są świetne sam nie wiem do końca na jaki sie zdecydować. Maximus daje się lepiej konfigurować al Hyperspin ma bardziej zbajerowane menu. Ta kwestia pozostaje otwarta. Oba programy z emulatorami, romami, grafikami itp ważą bardzo dużo i podejrzewam że na 80 gb które mam w kompie to się nie zmieści.
Kolejnym istotnym elementem jest kontroler! Wydaje mi się, że to najważniejsza i najdroższa część naszego automatu. Tu również mamy kilka opcji wyboru.
1 Kupno gotowca. Istnieje firma X-Arcade która produkuje kompletne kontrolery "arcade stick-i". Jest to dość wygodne rozwiązanie lecz drogie i narzuca nam wygląd naszego kontrolera.
2 Budowa własnego kontrolera
Ja postanowiłem zbudować własny kontroler. Tu również możemy wybrać z pośród kilku opcji. Na ebay-u dostępne są gotowe zestawy w raz i interface USB który pozwoli nam to ładnie podłączyć do komputera. Za cały zestaw 14 przycisków 2 joye i interface usb zapłaciłem około 75 euro. Można by zaoszczędzić około 30 euro i pokusić się o zcrackowanie taniego joypada pod usb ale ja sobie to podarowałem.
Podsumowując mam już komputer, monitor jest w drodze, komplet guzików i joyów. Najpierw zabiorę się do konfigurowania wszystkiego i jak będzie już to wszystko funkcjonować bez problemów zacznę budować szafę.
Jutro wstawię fotki zestawu do budowy kontrolera.
Pozdrawiam serdecznie Barnabowicz!
Poniżej kilka fotek zestawu do budowy kontrolera.
czwartek, 4 września 2014
A więc zabieram się do budowy automatu arcade! Mam już część niezbędnych gratów (stary pc, zestaw do kontrolera dziś powinien dojść monitor!). Jak tylko komp będzie działać zabiorę się za konfiguracje jednego z front endów maximus arcade albo hyperspin. Kolejny etap to budowa szafy!! Zamierzam poświęcić jak najmniejszą ilość gotówki więc materiał będzie pochodzić ze starych mebli własnych lub sąsiadów;) (nie z samych sąsiadów tylko z ich starych mebli w doktora Frankensteina bawić się nie mam zamiaru !! choć jedna z najlepszych lokalnych piekarni taką nazwę właśnie nosi)
Szczegóły dotyczące budowy automatu zamieściłem na stronie takoż zatytułowanej ;)
pozdrawiam wasz ukochany Barnabowicz!
Szczegóły dotyczące budowy automatu zamieściłem na stronie takoż zatytułowanej ;)
pozdrawiam wasz ukochany Barnabowicz!
środa, 3 września 2014
Witam was serdecznie! Ja jestem Barnabowicz i z dniem dzisiejszym zakładam bloga na temat starych gier video! Chciałbym w nim opisać swoje doświadczenia ze starymi grami i starymi konsolami. Zacznę od tego, że gram od późnych lat 80-tych. Moim pierwszym sprzętem do grania było COMODORE 64! Na razie nie będę się rozpisywał na temat tego komputera zrobię to przy innej okazji! Dodam krótko, że maszyna była świetna i z łezką w oku wspominam ten sprzęt, do dziś pamiętam zapach komputera zaraz po wyjęciu z opakowania! A dziś gram głównie z córką w Super Mario Galaxy 2 na WII, zabrałem się do budowy automatu mame i postanowiłem zbierać stare konsole, komputery i gry. (na oku mam kontroler Steel Battalion na pierwszego x-boxa)
Pozdrawiam Barnabowicz
Pozdrawiam Barnabowicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)